Zgadzam się w pełni. Ja mam okropną matematyczkę.... Posłuchajcie:
Oki, więc jest lekcja. Trwa 45 minut (jak chyba u każdego). Przez pierwsze 15 minut wszyscy się rozpakowują piszą temat etc. Po czym matematyczka idzie to tablicy, rysuje kąt rozwarty (dałam pierwszy-lepszy przykład) i go podpisuje "kąt rozwarty". Każe nam to przepisać do zeszytu, a potem sama siada przy biurku i coś pisze (nikt nie wie co). Kiedy skończymy przepisywać, podaje strony ćwiczeń i każe robić na lekcji. Kto nie skończy- ma do domu. A ona dalej siedzi przy tym biurku. I nie chce się jej czterech liter ruszyć, żeby podejść do tablicy i wytłumaczyć. Po czym pewien ktosiek pyta "A co to jest? Wytłumaczy nam pani?". Ona odpowiada "Przecież macie w podręczniku". Nikt zadań, nie robi na lekcji, bo nie umie. A w domu nie każdy ma rodziców żeby mu coś wytłumaczyli, pomogli.... Ja akurat mam takie szczęście, ale według mnie matematyczka powinna tłumaczyć na lekcji.
Zgadzam się w pełni. Ja mam okropną matematyczkę.... Posłuchajcie:
Oki, więc jest lekcja. Trwa 45 minut (jak chyba u każdego). Przez pierwsze 15 minut wszyscy się rozpakowują piszą temat etc. Po czym matematyczka idzie to tablicy, rysuje kąt rozwarty (dałam pierwszy-lepszy przykład) i go podpisuje "kąt rozwarty". Każe nam to przepisać do zeszytu, a potem sama siada przy biurku i coś pisze (nikt nie wie co). Kiedy skończymy przepisywać, podaje strony ćwiczeń i każe robić na lekcji. Kto nie skończy- ma do domu. A ona dalej siedzi przy tym biurku. I nie chce się jej czterech liter ruszyć, żeby podejść do tablicy i wytłumaczyć. Po czym pewien ktosiek pyta "A co to jest? Wytłumaczy nam pani?". Ona odpowiada "Przecież macie w podręczniku". Nikt zadań, nie robi na lekcji, bo nie umie. A w domu nie każdy ma rodziców żeby mu coś wytłumaczyli, pomogli.... Ja akurat mam takie szczęście, ale według mnie matematyczka powinna tłumaczyć na lekcji.
Zgadzacie siÄ™?
To tak samo jak moja pani od Historii xd a jednocześnie wychowawczyni i na godz. wychowawczej się na nas drze że historii nie umiemy xd _________________ jestem hardkorem _________________
Zgadzam się w pełni. Ja mam okropną matematyczkę.... Posłuchajcie:
Oki, więc jest lekcja. Trwa 45 minut (jak chyba u każdego). Przez pierwsze 15 minut wszyscy się rozpakowują piszą temat etc. Po czym matematyczka idzie to tablicy, rysuje kąt rozwarty (dałam pierwszy-lepszy przykład) i go podpisuje "kąt rozwarty". Każe nam to przepisać do zeszytu, a potem sama siada przy biurku i coś pisze (nikt nie wie co). Kiedy skończymy przepisywać, podaje strony ćwiczeń i każe robić na lekcji. Kto nie skończy- ma do domu. A ona dalej siedzi przy tym biurku. I nie chce się jej czterech liter ruszyć, żeby podejść do tablicy i wytłumaczyć. Po czym pewien ktosiek pyta "A co to jest? Wytłumaczy nam pani?". Ona odpowiada "Przecież macie w podręczniku". Nikt zadań, nie robi na lekcji, bo nie umie. A w domu nie każdy ma rodziców żeby mu coś wytłumaczyli, pomogli.... Ja akurat mam takie szczęście, ale według mnie matematyczka powinna tłumaczyć na lekcji.
Zgadzacie siÄ™?
To tak samo jak moja pani od Historii xd a jednocześnie wychowawczyni i na godz. wychowawczej się na nas drze że historii nie umiemy xd
Takie życie xd Fajnie że nie jestm sama ;d _________________
Zgadzam się w pełni. Ja mam okropną matematyczkę.... Posłuchajcie:
Oki, więc jest lekcja. Trwa 45 minut (jak chyba u każdego). Przez pierwsze 15 minut wszyscy się rozpakowują piszą temat etc. Po czym matematyczka idzie to tablicy, rysuje kąt rozwarty (dałam pierwszy-lepszy przykład) i go podpisuje "kąt rozwarty". Każe nam to przepisać do zeszytu, a potem sama siada przy biurku i coś pisze (nikt nie wie co). Kiedy skończymy przepisywać, podaje strony ćwiczeń i każe robić na lekcji. Kto nie skończy- ma do domu. A ona dalej siedzi przy tym biurku. I nie chce się jej czterech liter ruszyć, żeby podejść do tablicy i wytłumaczyć. Po czym pewien ktosiek pyta "A co to jest? Wytłumaczy nam pani?". Ona odpowiada "Przecież macie w podręczniku". Nikt zadań, nie robi na lekcji, bo nie umie. A w domu nie każdy ma rodziców żeby mu coś wytłumaczyli, pomogli.... Ja akurat mam takie szczęście, ale według mnie matematyczka powinna tłumaczyć na lekcji.
Zgadzacie siÄ™?
To tak samo jak moja pani od Historii xd a jednocześnie wychowawczyni i na godz. wychowawczej się na nas drze że historii nie umiemy xd
Wiecie,czasem jest taki nawał nauki (tym bardziej,że z nami Czikita się nie pierdzieli xD) że czasem już się nie ma siły odrobić anglika czy tam historii.Wtedy oczywiście wstaję wcześniej i wcześniej z kumpelą idziemy do szkoły.W kibelku wymieniamy się zadaniami i jest git.^_^ Jak na razie,żadna z nas nie ściągnęła zadania,które byłoby źle zrobione. Ale jeśli jest to jakieś wypracowanie czy coś,to nie ma bata...Trzeba zrobić... ;/ _________________ "I believe, that we all fall down, sometimes.
Can’t you see, that we all fall down, sometimes." _________________
ja ogółem nie ściągam i popieram projektantkę008 ale ostatnio na historii zależało od tego życie a zapomniałam jednej rzeczy testy były podzielone (a , b ) więc na ręce napisałam pytanie pokazałam koleżance z ławki a ona jak gdyby nigdy nic wyszeptała mi odpowiedz , według mnie ta metoda jest bardzo niebezpieczna ale moja nauczycielka robiła prace plastyczną i nie patrzała na klasę . Ale wyobraźcie sobie że moja koleżanka obok zawsze ściąga a nawet na omówieniu lektury miałyśmy napisać streszczenie ( masakra , choć była to moja ulubiona książka XD ) ona wyciągnęła od psorki zadania i przepisała z internetu na kartkę , a potem przykleiła pod ławkę ale i tak zgłosiłam to pani jestem pewna że dostanie jedynkę Jestem z tego zadowolona bo ona dostała by 6 a my marne 4
Ja też bym była niesamowicie zadowolona z siebie jakbym naskarżyła na koleżankę, przez co ona dostałaby jedynkę <3
Nigdy tego nie rób. Proszę Cię w imieniun koleżanki.
Ja osobiście ściągam tylko na plastyce, ale czasami zdarza mi się na innych przedmiotach. Zburzę wasze marzenia, mamy 21 wiek, jak chcesz dostać pracę nie liczy się, że znasz genetykę albo coś, tylko znajomości. O ile masz średnią 4.0, umiesz liczyć, masz podstawowe umiejętności potrzebne do danego zawodu i znasz kogoś ważnego, nie masz po co się uczyć Ten system jest do bani _________________
Tak, czasami Å›ciÄ…gam. Na polskim np. jak jednej rzeczy nie wiem, to mam karteczke pod bluzkÄ…, i wychodzÄ™ do Å‚azienki. Wystarczy że bÄ™dÄ™ miaÅ‚a Å›redniÄ… powyżej 4.00 i dostanÄ™ siÄ™ do dobrych szkół. WiÄ™kszość tej „nauki" to niepotrzebna do życia wiedza np. Mianownik, DopeÅ‚niacz, WoÅ‚acz, czy może wiadomość że żaba jest pokryta Å›luzem, czy że PI - PII = PIII. Kogo to obchodzi? _________________
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach