ja raz pisałam poprawę sprawdzianu z matmy sama w klasie (bez nauczyciela) przez całą godzinę i nie odważyłam się zajrzeć do plecaka - głupia ja _________________ V-lovers! Jorgistas<3 FCB<3 Neymar Jr<3 Lodolovers <3 Tinistas <3
ja raz pisałam poprawę sprawdzianu z matmy sama w klasie (bez nauczyciela) przez całą godzinę i nie odważyłam się zajrzeć do plecaka - głupia ja
ja raz pisałam poprawę sprawdzianu z matmy sama w klasie (bez nauczyciela) przez całą godzinę i nie odważyłam się zajrzeć do plecaka - głupia ja
Miło mi że chcesz tu zajrzeć. Wypowiem się na temat o którym nie mam pojęcia ._.
Czytając wasze wypowiedzi zaciekawiło mnie to, że wiele z was ściąga. Macie 987654567890 sposobów na ściągi i korzystacie z nich. Otóż chcę wam rozjaśnić tą sprawę.
Ja nigdy nie ściągałam. Nigdy. I żyję. Mam najwyższą średnią w klasie. Korzystam z kompa. Mam super życie. I czy ta ściąga jest tu potrzeba? Wiele z was odpowiedziało na temat Azu. Czytając wasze wypowiedzi, czułam, że mam doczynienie z jakimiś nieukami. Jednak- o dziwo- wchodzę do tematu "Jaką masz średnią?" i widzę "ja mam 6.0 hihihihi" lub " 5.6 jestem taaaka dumna z siebie". I otóż chcę wam coś uświadomić. NIE LICZĄ SIĘ JAKIEŚ CYFERKI W DZIENNIKU LECZ TO CO UMIESZ. Te cyferki nie załatwią wam pracy w przyszłości. Te cyferki nie będą za was pracować. W prawdziwym życiu nie ma wielkiej ściągi, z której możesz korzystać. Nie jest tak łatwo moi drodzy. Wiem, że każdemu się coś w dzieciństwie zdarzy ściągnąć. I to nie raz. Ale co innego, gdy jesteśmy w klasie powyżej 4 i stajemy się coraz bardziej dojrzałymi ludźmi. Myślałam, że jesteście warci tych średni, ale okazuje się, że się pomyliłam. Przykro mi, ale ze ściągą pracy nie znajdziecie.
A najbardziej rozbawił mnie komentarz Azu. Gdy TheLPSModel (dla której należą się brawa) napisała, że nigdy nie ściągała, jej wirtualna koleżanka odpisała"kwestia przezwyczajenia". Padłam. Sorry, ale nie żyję. Wystarczy zobaczyć jakie niektórzy forumowicze robią błędy ortograficzne. Z czego to wynika? Ano ze ściągi.
Mam nadzieję, że uznacie kiedyś, że to nie dobry sposób. I mam też nadzieję, że choć 1 osoba mnie poprze
ja nie. Tak jak projektantka008.
Żyję. Za ściąg nie korzystam, a my mamy tak że jedna osoba w ławce ma jedną grupę, a druga drugą i tam sa inne rzeczy. _________________ https://www.youtube.com/channel/UCajsFELPsCR8L0lIE_sbxWA LPS _________________
Miło mi że chcesz tu zajrzeć. Wypowiem się na temat o którym nie mam pojęcia ._.
Czytając wasze wypowiedzi zaciekawiło mnie to, że wiele z was ściąga. Macie 987654567890 sposobów na ściągi i korzystacie z nich. Otóż chcę wam rozjaśnić tą sprawę.
Ja nigdy nie ściągałam. Nigdy. I żyję. Mam najwyższą średnią w klasie. Korzystam z kompa. Mam super życie. I czy ta ściąga jest tu potrzeba? Wiele z was odpowiedziało na temat Azu. Czytając wasze wypowiedzi, czułam, że mam doczynienie z jakimiś nieukami. Jednak- o dziwo- wchodzę do tematu "Jaką masz średnią?" i widzę "ja mam 6.0 hihihihi" lub " 5.6 jestem taaaka dumna z siebie". I otóż chcę wam coś uświadomić. NIE LICZĄ SIĘ JAKIEŚ CYFERKI W DZIENNIKU LECZ TO CO UMIESZ. Te cyferki nie załatwią wam pracy w przyszłości. Te cyferki nie będą za was pracować. W prawdziwym życiu nie ma wielkiej ściągi, z której możesz korzystać. Nie jest tak łatwo moi drodzy. Wiem, że każdemu się coś w dzieciństwie zdarzy ściągnąć. I to nie raz. Ale co innego, gdy jesteśmy w klasie powyżej 4 i stajemy się coraz bardziej dojrzałymi ludźmi. Myślałam, że jesteście warci tych średni, ale okazuje się, że się pomyliłam. Przykro mi, ale ze ściągą pracy nie znajdziecie.
A najbardziej rozbawił mnie komentarz Azu. Gdy TheLPSModel (dla której należą się brawa) napisała, że nigdy nie ściągała, jej wirtualna koleżanka odpisała"kwestia przezwyczajenia". Padłam. Sorry, ale nie żyję. Wystarczy zobaczyć jakie niektórzy forumowicze robią błędy ortograficzne. Z czego to wynika? Ano ze ściągi.
Mam nadzieję, że uznacie kiedyś, że to nie dobry sposób. I mam też nadzieję, że choć 1 osoba mnie poprze
POZRAWIAM.
Tyle że ja się uczę ale wszystko zapominam i nie ściągam ;-; i mam złóe oceny ;-; ale chcę się uczyć i luibię sie uczyć. Wiem, teraz wszyscy pewnie leżycie na podłodze albo macie wytrzeszcz oczu ale ja się lubię uczyć. Ściągałam tylko w podstawówce. I zgadzam się z Tob
Ä….
Dzięki...
popieram Was w zupełności
ale czasami czegoś uczysz się i uczysz ale nie możesz tego zapamietać
No właśnie czasami nie można czegoś zapamiętać i nic nie działa.Mimo to ja nigdy nie ściągałam i raczej nie zamierzam _________________ Zapraszam :* http://jabluszkooo.blogspot.com/ _________________
Powiem szczerze, że śmieszą mnie wypowiedzi niektórych typu "nie nauczysz się teraz budowy tkanki przewodzącej roślinnej - nie znajdziesz dobrej pracy w przyszłości". Otóż niestety muszę uświadomić wam jedną smutną rzecz: nauka w szkole w 90% opiera się na metodzie Zakuć - Zaliczyć - Zapomnieć (w skrócie "zzz"). Nasz cudowny system edukacyjny obejmuje w większości absurdalne i w gówno porzebne zagadnienia, a nie ma w nim prostej rzeczy - nauki w praktyce. Dajmy na przykład: musimy nauczyć się promieniotwórczości pierwiastków, chociaż na wszystkich sprawdzianach i egzaminach i tak dostajemy zawsze tabelkę, na której cała promieniotwórczość jest wypisana jak na dłoni. Problem w tym, że nie uczono nas jak ową tabelę odczytywać.
Wyobraźmy sobie osobę, która dzięki ciężkiej pracy i nauce zdobyła świetny zawód. Umie wymienić liczbę pi z dokładnością do 20 miejsc po przecinku, ale gdy już przychodzi co do czego to ma problemy z wypełnieniem PIT'u. No bo w szkole tego nie było.
Odniosę się do posta projektantki008. Fakt, ucząc się inwestujemy w przyszłość. Nie zaprzeczam, że w szkole są rzeczy, które poprostu powinno się znać, ale uwaga: sama wiedza to nie wszystko. Szkoła nakłania do logicznego myślenia. Większość osób może mieć idealnie opanowane symbole pierwiastków, rodzaje wiązań, sposoby rozdzielania substancji (znowu nieszczęsna chemia), ale połowa z nich może poprostu nie rozumieć jak to wszystko się ma do siebie. Że skoro te pierwiastki tak ze sobą reagują to jak powstało to, co się stanie gdyby połączyć to z tym, to może właśnie po połączeniu tego i tamtego rozwinęło się tamto co poskutkowało tym i tym itd. I właśnie dlatego ja się uczę. Żeby jeszcze bardziej rozwinąć tą zdolność logicznego myślenia i żeby móc samej dojść do wniosku dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej, dlaczego powstaje to i tamto. Dlatego właśnie uczę się przedmiotów tj. biologia, geografia, chemia. Dodałabym też matematykę i fizykę (bo, jak dla mnie to przedmioty niezaprzeczalnie potrzebne i uczące logiki), ale w moim przypadku nauka ich nie jest mi potrzebna, bo po poprostu wystarczy mi skupienie na lekcji (a właściwie nawet nie, bo jeśli nie słucham co mówi nauczyciel to zawsze umiem sobie wszystko poukładać, nawet jeśli chodzi o materiały, z którymi wcześniej nie miałam styczności. To jest właśnie umiejętność logicznego myślenia).
Ale skoro temat jest o ściągach to o nich też coś napiszę. Jeśli chodzi o mnie to na takich przedmiotach jak te wymienione w poprzednim akapicie (dodajmy jeszcze polski, historię, bo taką wiedzę jaką wynosimy z tych lekcji poprostu warto mieć [no nie wszystko, ale te co ważniejsze rzeczy się przydadzą] i języki obce, bo poprostu choć jeden z nich trzeba znać) nie ściągam bo nie warto. Inną sprawą jest dla mnie taka parodia jak np. sprawdziany z religii. Pomijając nawet fakt, że jestem ateistką (a mimo to mama nie napisze mi zwolnienia z tego przedmiotu bo twierdzi, że muszę przyjąć bierzmowanie [ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że nie zaciągnie mnie do spowiedzi przed tym sakramentem]) to po co kuhwa oceniać człowieka z wiary, borze drogi. No i właśnie na coś takiego piszę ściągi, bo mi to się po gówno w życiu przyda.
Ale patrząc na to z takiej perspektywy, że czwartoklasistka ściąga na kartkówkach z kierunków świata (wiedza podstawowa, ludzie) to nie wiem czy sobie w życiu poradzi. _________________
Powiem szczerze, że śmieszą mnie wypowiedzi niektórych typu "nie nauczysz się teraz budowy tkanki przewodzącej roślinnej - nie znajdziesz dobrej pracy w przyszłości". Otóż niestety muszę uświadomić wam jedną smutną rzecz: nauka w szkole w 90% opiera się na metodzie Zakuć - Zaliczyć - Zapomnieć (w skrócie "zzz"). Nasz cudowny system edukacyjny obejmuje w większości absurdalne i w gówno porzebne zagadnienia, a nie ma w nim prostej rzeczy - nauki w praktyce. Dajmy na przykład: musimy nauczyć się promieniotwórczości pierwiastków, chociaż na wszystkich sprawdzianach i egzaminach i tak dostajemy zawsze tabelkę, na której cała promieniotwórczość jest wypisana jak na dłoni. Problem w tym, że nie uczono nas jak ową tabelę odczytywać.
Wyobraźmy sobie osobę, która dzięki ciężkiej pracy i nauce zdobyła świetny zawód. Umie wymienić liczbę pi z dokładnością do 20 miejsc po przecinku, ale gdy już przychodzi co do czego to ma problemy z wypełnieniem PIT'u. No bo w szkole tego nie było.
Odniosę się do posta projektantki008. Fakt, ucząc się inwestujemy w przyszłość. Nie zaprzeczam, że w szkole są rzeczy, które poprostu powinno się znać, ale uwaga: sama wiedza to nie wszystko. Szkoła nakłania do logicznego myślenia. Większość osób może mieć idealnie opanowane symbole pierwiastków, rodzaje wiązań, sposoby rozdzielania substancji (znowu nieszczęsna chemia), ale połowa z nich może poprostu nie rozumieć jak to wszystko się ma do siebie. Że skoro te pierwiastki tak ze sobą reagują to jak powstało to, co się stanie gdyby połączyć to z tym, to może właśnie po połączeniu tego i tamtego rozwinęło się tamto co poskutkowało tym i tym itd. I właśnie dlatego ja się uczę. Żeby jeszcze bardziej rozwinąć tą zdolność logicznego myślenia i żeby móc samej dojść do wniosku dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej, dlaczego powstaje to i tamto. Dlatego właśnie uczę się przedmiotów tj. biologia, geografia, chemia. Dodałabym też matematykę i fizykę (bo, jak dla mnie to przedmioty niezaprzeczalnie potrzebne i uczące logiki), ale w moim przypadku nauka ich nie jest mi potrzebna, bo po poprostu wystarczy mi skupienie na lekcji (a właściwie nawet nie, bo jeśli nie słucham co mówi nauczyciel to zawsze umiem sobie wszystko poukładać, nawet jeśli chodzi o materiały, z którymi wcześniej nie miałam styczności. To jest właśnie umiejętność logicznego myślenia).
Ale skoro temat jest o ściągach to o nich też coś napiszę. Jeśli chodzi o mnie to na takich przedmiotach jak te wymienione w poprzednim akapicie (dodajmy jeszcze polski, historię, bo taką wiedzę jaką wynosimy z tych lekcji poprostu warto mieć [no nie wszystko, ale te co ważniejsze rzeczy się przydadzą] i języki obce, bo poprostu choć jeden z nich trzeba znać) nie ściągam bo nie warto. Inną sprawą jest dla mnie taka parodia jak np. sprawdziany z religii. Pomijając nawet fakt, że jestem ateistką (a mimo to mama nie napisze mi zwolnienia z tego przedmiotu bo twierdzi, że muszę przyjąć bierzmowanie [ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że nie zaciągnie mnie do spowiedzi przed tym sakramentem]) to po co kuhwa oceniać człowieka z wiary, borze drogi. No i właśnie na coś takiego piszę ściągi, bo mi to się po gówno w życiu przyda.
Ale patrząc na to z takiej perspektywy, że czwartoklasistka ściąga na kartkówkach z kierunków świata (wiedza podstawowa, ludzie) to nie wiem czy sobie w życiu poradzi.
Zgadzam się. Oprócz tego w szkole według mnie powinno jeszcze się mieć logikę, tą "wiedzę życiową" i takie tam. Jeśli chodzi o religię, to ja raz czytałam z książki kolegi, kiedy mieliśmy jakieś pytanka z pamięci wygłosić w ławce. Uczyłam się trochę, ale dla mnie to bez sensu takich rzeczy się uczyć, bo to raczej się nie przyda. Ale logika przydaje się np. w matmie, bo to nie trzeba się wykuć (no chyba, że są jakieś definicje, ale wątpię ;-;) tylko zrozumieć. Szkołą po części właśnie chce nauczyć nas tego myślenia, choć nie zawsze się udaje. Ja chcę być pisarką w przyszłości, mam kilka 'sukcesów' na koncie, między innymi moje opowiadanie było w ogólnopolskim Victorze Juniorze, wygram konkursy miejskie....Dlatego wybrałam polski i angielski i z tych przedmiotów tak zawsze chcę wiedzieć jakieś rzeczy ponad materiał lekcyjny, iść w tym kierunku. A z resztą też staram się rozumieć, choć czasami jest ciężko, ale wiem że przede mną jeszcze gimnazujm i cięższe rzeczy... Również uważam, że w prostych, podstawowych rzeczach nie powinno się ściągać. Logika, ludzie, logika.
ja ogółem nie ściągam i popieram projektantkę008 ale ostatnio na historii zależało od tego życie a zapomniałam jednej rzeczy testy były podzielone (a , b ) więc na ręce napisałam pytanie pokazałam koleżance z ławki a ona jak gdyby nigdy nic wyszeptała mi odpowiedz , według mnie ta metoda jest bardzo niebezpieczna ale moja nauczycielka robiła prace plastyczną i nie patrzała na klasę . Ale wyobraźcie sobie że moja koleżanka obok zawsze ściąga a nawet na omówieniu lektury miałyśmy napisać streszczenie ( masakra , choć była to moja ulubiona książka XD ) ona wyciągnęła od psorki zadania i przepisała z internetu na kartkę , a potem przykleiła pod ławkę ale i tak zgłosiłam to pani jestem pewna że dostanie jedynkę Jestem z tego zadowolona bo ona dostała by 6 a my marne 4 _________________ Vocaloidy prowadzą do uzależnienia, warto sobie posłuchać . http://www.youtube.com/watch?v=ASOmDMKVJxg Moja ulubiona <3 _________________
ja ogółem nie ściągam i popieram projektantkę008 ale ostatnio na historii zależało od tego życie a zapomniałam jednej rzeczy testy były podzielone (a , b ) więc na ręce napisałam pytanie pokazałam koleżance z ławki a ona jak gdyby nigdy nic wyszeptała mi odpowiedz , według mnie ta metoda jest bardzo niebezpieczna ale moja nauczycielka robiła prace plastyczną i nie patrzała na klasę . Ale wyobraźcie sobie że moja koleżanka obok zawsze ściąga a nawet na omówieniu lektury miałyśmy napisać streszczenie ( masakra , choć była to moja ulubiona książka XD ) ona wyciągnęła od psorki zadania i przepisała z internetu na kartkę , a potem przykleiła pod ławkę ale i tak zgłosiłam to pani jestem pewna że dostanie jedynkę Jestem z tego zadowolona bo ona dostała by 6 a my marne 4
Ja też bym była niesamowicie zadowolona z siebie jakbym naskarżyła na koleżankę, przez co ona dostałaby jedynkę <3 _________________
Miło mi że chcesz tu zajrzeć. Wypowiem się na temat o którym nie mam pojęcia ._.
Czytając wasze wypowiedzi zaciekawiło mnie to, że wiele z was ściąga. Macie 987654567890 sposobów na ściągi i korzystacie z nich. Otóż chcę wam rozjaśnić tą sprawę.
Ja nigdy nie ściągałam. Nigdy. I żyję. Mam najwyższą średnią w klasie. Korzystam z kompa. Mam super życie. I czy ta ściąga jest tu potrzeba? Wiele z was odpowiedziało na temat Azu. Czytając wasze wypowiedzi, czułam, że mam doczynienie z jakimiś nieukami. Jednak- o dziwo- wchodzę do tematu "Jaką masz średnią?" i widzę "ja mam 6.0 hihihihi" lub " 5.6 jestem taaaka dumna z siebie". I otóż chcę wam coś uświadomić. NIE LICZĄ SIĘ JAKIEŚ CYFERKI W DZIENNIKU LECZ TO CO UMIESZ. Te cyferki nie załatwią wam pracy w przyszłości. Te cyferki nie będą za was pracować. W prawdziwym życiu nie ma wielkiej ściągi, z której możesz korzystać. Nie jest tak łatwo moi drodzy. Wiem, że każdemu się coś w dzieciństwie zdarzy ściągnąć. I to nie raz. Ale co innego, gdy jesteśmy w klasie powyżej 4 i stajemy się coraz bardziej dojrzałymi ludźmi. Myślałam, że jesteście warci tych średni, ale okazuje się, że się pomyliłam. Przykro mi, ale ze ściągą pracy nie znajdziecie.
A najbardziej rozbawił mnie komentarz Azu. Gdy TheLPSModel (dla której należą się brawa) napisała, że nigdy nie ściągała, jej wirtualna koleżanka odpisała"kwestia przezwyczajenia". Padłam. Sorry, ale nie żyję. Wystarczy zobaczyć jakie niektórzy forumowicze robią błędy ortograficzne. Z czego to wynika? Ano ze ściągi.
Mam nadzieję, że uznacie kiedyś, że to nie dobry sposób. I mam też nadzieję, że choć 1 osoba mnie poprze
POZRAWIAM.
Nie każdy jest ma takie zdolność szybkiego zapamiętywania,są osoby bardziej i mniej zdolne ja nie zrzynam ze ściągi na każdej lekcji xd od początku roku ściągałam ze 2 razy robię to naprawdę rzadko ponieważ nie czuje się też dobrze robiąc to. _________________ http://ultra-kolorowaa.tumblr.com
Powiem szczerze, że śmieszą mnie wypowiedzi niektórych typu "nie nauczysz się teraz budowy tkanki przewodzącej roślinnej - nie znajdziesz dobrej pracy w przyszłości". Otóż niestety muszę uświadomić wam jedną smutną rzecz: nauka w szkole w 90% opiera się na metodzie Zakuć - Zaliczyć - Zapomnieć (w skrócie "zzz"). Nasz cudowny system edukacyjny obejmuje w większości absurdalne i w gówno porzebne zagadnienia, a nie ma w nim prostej rzeczy - nauki w praktyce. Dajmy na przykład: musimy nauczyć się promieniotwórczości pierwiastków, chociaż na wszystkich sprawdzianach i egzaminach i tak dostajemy zawsze tabelkę, na której cała promieniotwórczość jest wypisana jak na dłoni. Problem w tym, że nie uczono nas jak ową tabelę odczytywać.
Wyobraźmy sobie osobę, która dzięki ciężkiej pracy i nauce zdobyła świetny zawód. Umie wymienić liczbę pi z dokładnością do 20 miejsc po przecinku, ale gdy już przychodzi co do czego to ma problemy z wypełnieniem PIT'u. No bo w szkole tego nie było.
Odniosę się do posta projektantki008. Fakt, ucząc się inwestujemy w przyszłość. Nie zaprzeczam, że w szkole są rzeczy, które poprostu powinno się znać, ale uwaga: sama wiedza to nie wszystko. Szkoła nakłania do logicznego myślenia. Większość osób może mieć idealnie opanowane symbole pierwiastków, rodzaje wiązań, sposoby rozdzielania substancji (znowu nieszczęsna chemia), ale połowa z nich może poprostu nie rozumieć jak to wszystko się ma do siebie. Że skoro te pierwiastki tak ze sobą reagują to jak powstało to, co się stanie gdyby połączyć to z tym, to może właśnie po połączeniu tego i tamtego rozwinęło się tamto co poskutkowało tym i tym itd. I właśnie dlatego ja się uczę. Żeby jeszcze bardziej rozwinąć tą zdolność logicznego myślenia i żeby móc samej dojść do wniosku dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej, dlaczego powstaje to i tamto. Dlatego właśnie uczę się przedmiotów tj. biologia, geografia, chemia. Dodałabym też matematykę i fizykę (bo, jak dla mnie to przedmioty niezaprzeczalnie potrzebne i uczące logiki), ale w moim przypadku nauka ich nie jest mi potrzebna, bo po poprostu wystarczy mi skupienie na lekcji (a właściwie nawet nie, bo jeśli nie słucham co mówi nauczyciel to zawsze umiem sobie wszystko poukładać, nawet jeśli chodzi o materiały, z którymi wcześniej nie miałam styczności. To jest właśnie umiejętność logicznego myślenia).
Ale skoro temat jest o ściągach to o nich też coś napiszę. Jeśli chodzi o mnie to na takich przedmiotach jak te wymienione w poprzednim akapicie (dodajmy jeszcze polski, historię, bo taką wiedzę jaką wynosimy z tych lekcji poprostu warto mieć [no nie wszystko, ale te co ważniejsze rzeczy się przydadzą] i języki obce, bo poprostu choć jeden z nich trzeba znać) nie ściągam bo nie warto. Inną sprawą jest dla mnie taka parodia jak np. sprawdziany z religii. Pomijając nawet fakt, że jestem ateistką (a mimo to mama nie napisze mi zwolnienia z tego przedmiotu bo twierdzi, że muszę przyjąć bierzmowanie [ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że nie zaciągnie mnie do spowiedzi przed tym sakramentem]) to po co kuhwa oceniać człowieka z wiary, borze drogi. No i właśnie na coś takiego piszę ściągi, bo mi to się po gówno w życiu przyda.
Ale patrząc na to z takiej perspektywy, że czwartoklasistka ściąga na kartkówkach z kierunków świata (wiedza pod
stawowa, ludzie) to nie wiem czy sobie w życiu poradzi.
Muszę Ci przynać że bardzo dobrze to ujełaś najważniejsze rzeczy się poprostu pamięta.
Masz tez racje że tak naprawdę w większości działa metoda "ZZZ" np gdyby zapytać się kogoś o cos ze sprawdzianu z przyrody (na którym były mniej ważne rzeczy)
Pewnie nie za wiele by pamiętał ze ściąga wyjdzie ma to samo.
Po feriach będę miała kartkowke z angola z miesiecy,dni tygodnia i ogólnie dat na takiej kartkowce nie sciagam bo poprostu nie warto wiem że to mi sie napewno przyda.
Osób które ściągają na karkowce ze stron świata,budowy szkieletu nie sadze by sobie poradziły.
Z góry przepraszam za wszyzdkie błędy ale pisze z tableta który czasem sam poprawia wyrazy. _________________ http://ultra-kolorowaa.tumblr.com
hej dziewczyny w tym temacie wypowiem sie jeszcze raz jakos tak mi sie zachcialo
sciaga dobra rzecz
co niektorzy maja o to bol dupki
oczywiscie nie caly czas na sciagach jechac
ale
ogarnijcie sie serio nie kazdy potrafi wszystko szybko zapamietywac oks _________________
Powiem szczerze, że śmieszą mnie wypowiedzi niektórych typu "nie nauczysz się teraz budowy tkanki przewodzącej roślinnej - nie znajdziesz dobrej pracy w przyszłości". Otóż niestety muszę uświadomić wam jedną smutną rzecz: nauka w szkole w 90% opiera się na metodzie Zakuć - Zaliczyć - Zapomnieć (w skrócie "zzz"). Nasz cudowny system edukacyjny obejmuje w większości absurdalne i w gówno porzebne zagadnienia, a nie ma w nim prostej rzeczy - nauki w praktyce. Dajmy na przykład: musimy nauczyć się promieniotwórczości pierwiastków, chociaż na wszystkich sprawdzianach i egzaminach i tak dostajemy zawsze tabelkę, na której cała promieniotwórczość jest wypisana jak na dłoni. Problem w tym, że nie uczono nas jak ową tabelę odczytywać.
Wyobraźmy sobie osobę, która dzięki ciężkiej pracy i nauce zdobyła świetny zawód. Umie wymienić liczbę pi z dokładnością do 20 miejsc po przecinku, ale gdy już przychodzi co do czego to ma problemy z wypełnieniem PIT'u. No bo w szkole tego nie było.
Odniosę się do posta projektantki008. Fakt, ucząc się inwestujemy w przyszłość. Nie zaprzeczam, że w szkole są rzeczy, które poprostu powinno się znać, ale uwaga: sama wiedza to nie wszystko. Szkoła nakłania do logicznego myślenia. Większość osób może mieć idealnie opanowane symbole pierwiastków, rodzaje wiązań, sposoby rozdzielania substancji (znowu nieszczęsna chemia), ale połowa z nich może poprostu nie rozumieć jak to wszystko się ma do siebie. Że skoro te pierwiastki tak ze sobą reagują to jak powstało to, co się stanie gdyby połączyć to z tym, to może właśnie po połączeniu tego i tamtego rozwinęło się tamto co poskutkowało tym i tym itd. I właśnie dlatego ja się uczę. Żeby jeszcze bardziej rozwinąć tą zdolność logicznego myślenia i żeby móc samej dojść do wniosku dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej, dlaczego powstaje to i tamto. Dlatego właśnie uczę się przedmiotów tj. biologia, geografia, chemia. Dodałabym też matematykę i fizykę (bo, jak dla mnie to przedmioty niezaprzeczalnie potrzebne i uczące logiki), ale w moim przypadku nauka ich nie jest mi potrzebna, bo po poprostu wystarczy mi skupienie na lekcji (a właściwie nawet nie, bo jeśli nie słucham co mówi nauczyciel to zawsze umiem sobie wszystko poukładać, nawet jeśli chodzi o materiały, z którymi wcześniej nie miałam styczności. To jest właśnie umiejętność logicznego myślenia).
Ale skoro temat jest o ściągach to o nich też coś napiszę. Jeśli chodzi o mnie to na takich przedmiotach jak te wymienione w poprzednim akapicie (dodajmy jeszcze polski, historię, bo taką wiedzę jaką wynosimy z tych lekcji poprostu warto mieć [no nie wszystko, ale te co ważniejsze rzeczy się przydadzą] i języki obce, bo poprostu choć jeden z nich trzeba znać) nie ściągam bo nie warto. Inną sprawą jest dla mnie taka parodia jak np. sprawdziany z religii. Pomijając nawet fakt, że jestem ateistką (a mimo to mama nie napisze mi zwolnienia z tego przedmiotu bo twierdzi, że muszę przyjąć bierzmowanie [ciekawe czy zdaje sobie sprawę, że nie zaciągnie mnie do spowiedzi przed tym sakramentem]) to po co kuhwa oceniać człowieka z wiary, borze drogi. No i właśnie na coś takiego piszę ściągi, bo mi to się po gówno w życiu przyda.
Ale patrząc na to z takiej perspektywy, że czwartoklasistka ściąga na kartkówkach z kierunków świata (wiedza podstawowa, ludzie) to nie wiem czy sobie w życiu poradzi.
Nasza kochana polska edukacja.
Chyba tylko u nas tak jest, że każą się nam czegoś uczyć na pamięć, myśląc, że nie zapomnimy tego wszystkiego po sprawdzianie. No weźmy przykład mojej klasy. Dwa lata temu uczyliśmy się dzielić pisemnie, wszyscy wyuczyli się na pamięć, napisali sprawdzian i ok. Teraz mamy test szóstoklasisty i okazało się, że połowa klasy nie pamięta co to jest. I po uj taka nauka.
Czytałam kiedyś książkę o uczniach z wymiany, którzy przyjechali do Polski i przez tydzień chodzili do tutejszej szkoły. Nauczycielka geografii każe opowiedzieć im o swoich krajach (czyli w przypadku pytanych uczniów, UK). Wszystko dobrze, wiedzieli dużo rzeczy, uczniom się podobało, aż w końcu nauczycielka się pyta o długość linii brzegowej, powierzchnię kraju, etc.. Oczywiście nie wiedzieli. Na pytanie "to czego uczą was w tej szkole" odpowiedzieli, że samodzielnego myślenia, bo po co mieliby wkuwać coś, co w każdej chwili można sprawdzić. A co na to nauczycielka? "siadajcie, macie po jedynce".
Panie i panowie, Polska.
Kiedyś czytałam bloga dziewczyny, która pojechała na wymianę do Luizjany. Pisała o szkole. Różnice są ogromne. Nauczyciele mają bardzo dobry kontakt z uczniami, starają się z nimi zaprzyjaźnić, zbliżyć. Jeśli widzą jakąś zmianę w zachowaniu, od razu pytają czy coś się stało i próbują pomóc. Organizują dużo wycieczek krajoznawczych, bo przecież po co uczyć się o np. Yellowstone, skoro można pojechać i zobaczyć to na żywo?
A u nas co? "masz nauczyć się wszystkich pierwiastków, albo dostaniesz jedynkę". A później ból dupy o ściągi. _________________
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach